Wiem, ze juz troche pozno na wstep do wakacji, ale wczesniej jakos nie bylo czasu na wpisy. Kilka lipcowych dni spedzilismy w domu rodzicow A., w domu przy lesie w malej wsi pod Opolem. Boskie miejsce - mozna cieszyc sie natura, oderwac sie od miasta i wdychac piekny zapach lasu i pol. Byla to taka proba przed wspolnym planowanym wypadem na dluzsze wakacje, taki sprawdzian czy nie wykonczymy sie nerwowo przebywajac ze soba tak dlugo- wyszlismy z niej zwyciesko. Wazna czescia proby bylo przyzwyczajanie Bobka do siedzenia w przyczepce rowerowej. Pierwsza wyprawa byla dosc halasliwa, ale pozniej bylo juz tylko lepiej. Pojechalismy przez las pelen komarow do pieknego palacu w Mosznej, gdzie nasz spokoj zostal zaklocony przez fotografow ustawiajacych panstwa mlodych do zdjecia. Bobek skorzystal z kapieli w jeziorze, nawet labedzia rodzina obserwujaca go jak potencjalnego agresora mu nie przeszkadzala. Mysle jednak, ze najlepszym punktem pobytu oprocz towarzystwa byly chyba wspolne sniadania na swiezym powietrzu:)) To byl prawdziwy poczatek wakacji.
I realise it's a bit late to write a prelude to holidays but I somehow didn't have time to do it earlier.We spent few of hot July days in a house of A.'s parents in a little village by the forest. amazing place - we could enjoy being so close to the nature, had a break from city and could finally breathe some sweet forest air. It was a kind of a trial before the longer holidays which we were planning to spent together, to see if we want drive one another crazy - and we passed it. The important part of this trail was to check how Bobek will behave sitting in his little carriage behind the bike. First trip was a bit noisy but then he started to get used to it. We cycled through a forest full of mosquitoes to a beautiful palace in Moszna, where are peaceful moments were disturbed by two photographers giving very precise instructions to young married couple. Bobek had a bath in a lake and he didn't even mind the swan family looking at him like at a potential aggressor. But I think that the best part of being there (apart from the company) were breakfasts which we used to have outdoors and celebrate this moments:)) That was a real beginning of the holiday time.
Where the time stops.
Stay.Zostan. ;))
Bobkowe kapiele z labedzia rodzina.
A. i S.
Garden duties at sunset. Ogrodowe obowiazki przy zachodzie slonca.
jakie piekne miejsce i schronisko 200 m biegiem 100 hihihi
ReplyDelete